salvini
Posty: 5
|Strona 1 z 1
salvini
Poszukując pewnych fotografii trafiłem na zdjęcia swoich salvini i czując przemożną niechęć do pracy postanowiłem napisać o swoich perypetiach z tym gatunkiem.
Na początek trochę danych
Ryby z CA pochodzą z Hondurasu i Gwatemali, dorastają do ok 18 cm ( największy samiec)wg literatury 15 cm… ciało żółte( okres tarła ), oliwkowo żółto zielone, wzdłuż doku od oka do nasady płetwy ogonowej przechodzi czarny pas , powyżej drugi z niebieskimi punktami brzuch czerwony, czerwono pomarańczowy, na czole 4 poziome pasy, Jeśli chodzi o ubarwienie zaobserwowałem że są dwie wersje kolorystyczne, pewnie związane jest to z pochodzeniem ,niestety nie potrafię stwierdzić skąd pochodziły moje ryby. różnią się ubarwieniem podstawowym ( miałem osobniki bardziej żółte i bardziej oliwkowe, oraz ilością błękitnych plamek.
Samiec zdecydowanie większy , postawa wiecznie nabuzowanego „dresiarza” dłuższe , ostro zakończone płetwy grzbietowa i odbytowa, samica ma czarna plamkę na pokrywie skrzelowej.
Jedzą wszystko, dość zachłannie, pokarm pobierają gwałtownymi atakami( nigdy nie podpływały do jedzenia , zawsze był to szybki start, chwycenie do pyska pokarmu i wycofanie się.
Zbiornik „zagracony” korzenie kamienie , podłoże nie gra większej roli rzadko kopią ( poza tarłem kiedy wykopują dołki do przeniesienia larw
Nie niszczą roślin poza okresem przygotowania tarła wtedy potrafią wykopać powyrywać , odgryźć liście w miejscu w którym postanowią wykopać dołek.
Ph w zakresie 6-8, temperatura 23-26 ( okresowo może spaść do 18)
Ikrę składają …. Wszędzie gdzie maja ochotę, najczęściej kamienie, korzenia, ale nie stronią od plastikowych części wyposażenia akwarium, praktycznie zawsze w „zacisznych miejscach” generalnie kryjówki jak najbardziej wskazane.
Co do chodowli….
Pierwsze ryby kupiłem ( jakże by inaczej w Warszawie, 5 szt.) pływały w zbiorniku 200 l rosły sobie i ogólnie nie było większych problemów.. co prawda zaobserwowałem działanie stadne polegające na naganianiu w jedna cześć zbiornika bystrzyków i polowanie na nie pozostałych salvini ukrytych w zaroślach, ale nie wiem czy były to przypadkowe zdarzenia czy działanie stadne?
Niestety miałem same samce, w czasie odwiedzin na wystawie akwarystycznej w Warszawie( pojechaliśmy z Robinsonem)dokupiłem kolejne 4 ryby( zdecydowanie mniejsze) przywiozłem je późnym wieczorem, wyrównałem temperaturę i wpuściłem do zbiornika ( wiem , wiem kwarantanna ale… to było dawno ) )
Rano zapaliłem światło i podekscytowany zacząłem wypatrywać nowych nabytków…
Najpierw zdziwienie, nie było widać żadnej nowej ryby! Potem lekka irytacja pochowały się? W końcu znalazłem ogryzione kadłubki, wkurzyłem się strasznie, pomyślałem że ryby nie wytrzymały podróży i padły. Co prawda stare pielęgnice wykazywały się pewna nadpobudliwością ale jakoś nie zwróciło to mojej większej uwagi. Kiedy wyławiałem truchełka z gąszczu wypłynęła jedna z nowych salivinek.
Przyjrzałem się .. miała na pokrywach skrzelowych ciemna plamkę…
Uzmysłowiłem sobie że dokupiłem 3 samce i samicę samce zostały zabite przez starsze samce, samica przeżyła . i dopiero teraz się zaczęło!!.
To co działo się przez następne kilka dni zweryfikowało moje opinie na temat temperamentu ryb.
Stare samce tłukły się permanentnie, z tym że to nie były przepychanki a krwawa rzeźnia.
Potrafiły sobie wyrywać fragmenty ciała !!!
Wkrótce z 5 samców miałem 4. Najmniejszy został zakatowany. Reszta bez przerwy się przeganiała i tłukła kiedy tylko zobaczyła konkurenta .
Oddałem jednego, najsłabszego samca koledze w piątek rano, wyjechałem na weekend . wieczorem zadzwonił żebym zabierał z powrotem swojego rekina bo na dzień dobry zatłukł samca zebry , zeżarł połowę samicy i oskubał prawie 20 centymetrowe sevrum . niestety wracałem w niedziele więc ryba została wywalona.
Po powrocie w akwarium pływała dobrana para( samiec ok 14 cm samica 5-6 cm) i dwa oskubane i ledwo żywe samce po 12 cm.
Samce oddałem, w akwa została para.
Dość szybko okazało się że samica nie bardzo ma chęc na przedłużenie gatunku a samiec i owszem z cała stanowczością się tego domagał.
I tu właśnie pojawia się rola kryjówek i odpowiedniej aranżacji zbiornika. Podstawa jest dużo kryjówek, i podzielenie akwarium na terytoria tak żeby ryby nie widziały się zwiększa to szanse samic na przeżycie kiedy nie chcą przystępować do tarła w przeciwnym wypadku samiec je zwyczajnie zabije.
Samica mimo dość obcesowego traktowania rosła i w końcu nastąpiło pierwsze tarło, ikrę złożyły na korzeniu w centralnej części zbiornika samica pilnowała ikry a samiec tłukł wszystko w zasięgu wzroku. ( w akwarium pływały jeszcze akary błękitne, kosiarki, zbrojniki, kiryśniki i zwinniki ogonopręgie.
Wszystkie dostawały łomot po równo , o ile ośmieliły się wpłynąć na terytorium salvini. Młode po kilku dniach zostały przeniesione do dołka , potem do kolejnego, rodzice chwytali w paszcze próbujące zwiedzać „ kijanki” i wypluwali z powrotem do dołka
jak zaczęły pływać to wśród „chmury” narybku unosiła się samica a dookoła pływał samiec i łypiąc złowrogo okiem ganiał wszystko.
Z miotu uchowało się kilka sztuk które oddałem wraz z rodzicami.
Kolejna próbę podjołem w dużym zbiorniku dedykowanym dla pielęgnic( 500 l 185 cm długości)
Z salvini pływały pielęgnice wielobrawne, perłowe, nikaraguańskie , oraz liposaurus multiradiatus i gibiceps.
Wszystkie ryby były większe od salvini( choć samiec miał około 18 cm)
W czasie tarła salvini wszystkie pozostałe ryby zajmowały szerokość 40-50 cm a na reszcie zbiornika królował „dresiarz”.
W towarzystwie 40 cm wielobarwnych, 30 cm perłowych i 22 cm nikaraguańskich potrafiły odchować młode!! Ta sztuka udawała się jeszcze nikaraguańskim. Perłowe i wielobarwne mimo składania ikry i wyprowadzenia larw nie uchowały młodych do samodzielności.
I tu jeszcze jedna „opowiastka”
Jako że miałem 3 samice i 1 samca wielobarwnej zamieniłem się z kolega samiec za samicę.
Dostałem samca 25-28 cm po kwarantannie wpuściłem go do zbiornika
Biedactwo nie wiedział kto „rządzi na ośce” po wpuszczeniu i aklimatyzacji byłem świadkiem „solówki” w okresie poprzedzającym kolejne tarło.
Wielobarwna o jakieś 12 cm większa nastroszyła się do samca salvini, akcja była krótka i treściwa, salvini uderzył wielobarwna w okolice skrzeli z odgłosem który było słychać w pokoju, wielobarwna „osunęła się na dno” byłem przekonany że po samcu, na szczęście doszedł do siebie ale w przyszłości w czasie tarła salvini starał się wkomponować w szybę na przeciwległym krańcu akwarium.
Poza okresem tarła salvini nie wykazywały większej agresji, standardowo puszyły się do współmieszkańców ale ci nauczeni doświadczeniami robili to jakoś bez specjalnego przekonania , a salvini ograniczały się do „pogonienia kota”… a mogły…..
Nawet mimo tego że ta kanalia ( samiec) ugryzł mnie w palec, kiedy gmerałem w okolicach gniazda, polecam tę rybę , naprawdę warto , to nic że ma temperament wkurzonego rosomaka to kolorystyka, i zachowania rekompensują to z nadwyżką.
Na początek trochę danych
Ryby z CA pochodzą z Hondurasu i Gwatemali, dorastają do ok 18 cm ( największy samiec)wg literatury 15 cm… ciało żółte( okres tarła ), oliwkowo żółto zielone, wzdłuż doku od oka do nasady płetwy ogonowej przechodzi czarny pas , powyżej drugi z niebieskimi punktami brzuch czerwony, czerwono pomarańczowy, na czole 4 poziome pasy, Jeśli chodzi o ubarwienie zaobserwowałem że są dwie wersje kolorystyczne, pewnie związane jest to z pochodzeniem ,niestety nie potrafię stwierdzić skąd pochodziły moje ryby. różnią się ubarwieniem podstawowym ( miałem osobniki bardziej żółte i bardziej oliwkowe, oraz ilością błękitnych plamek.
Samiec zdecydowanie większy , postawa wiecznie nabuzowanego „dresiarza” dłuższe , ostro zakończone płetwy grzbietowa i odbytowa, samica ma czarna plamkę na pokrywie skrzelowej.
Jedzą wszystko, dość zachłannie, pokarm pobierają gwałtownymi atakami( nigdy nie podpływały do jedzenia , zawsze był to szybki start, chwycenie do pyska pokarmu i wycofanie się.
Zbiornik „zagracony” korzenie kamienie , podłoże nie gra większej roli rzadko kopią ( poza tarłem kiedy wykopują dołki do przeniesienia larw
Nie niszczą roślin poza okresem przygotowania tarła wtedy potrafią wykopać powyrywać , odgryźć liście w miejscu w którym postanowią wykopać dołek.
Ph w zakresie 6-8, temperatura 23-26 ( okresowo może spaść do 18)
Ikrę składają …. Wszędzie gdzie maja ochotę, najczęściej kamienie, korzenia, ale nie stronią od plastikowych części wyposażenia akwarium, praktycznie zawsze w „zacisznych miejscach” generalnie kryjówki jak najbardziej wskazane.
Co do chodowli….
Pierwsze ryby kupiłem ( jakże by inaczej w Warszawie, 5 szt.) pływały w zbiorniku 200 l rosły sobie i ogólnie nie było większych problemów.. co prawda zaobserwowałem działanie stadne polegające na naganianiu w jedna cześć zbiornika bystrzyków i polowanie na nie pozostałych salvini ukrytych w zaroślach, ale nie wiem czy były to przypadkowe zdarzenia czy działanie stadne?
Niestety miałem same samce, w czasie odwiedzin na wystawie akwarystycznej w Warszawie( pojechaliśmy z Robinsonem)dokupiłem kolejne 4 ryby( zdecydowanie mniejsze) przywiozłem je późnym wieczorem, wyrównałem temperaturę i wpuściłem do zbiornika ( wiem , wiem kwarantanna ale… to było dawno ) )
Rano zapaliłem światło i podekscytowany zacząłem wypatrywać nowych nabytków…
Najpierw zdziwienie, nie było widać żadnej nowej ryby! Potem lekka irytacja pochowały się? W końcu znalazłem ogryzione kadłubki, wkurzyłem się strasznie, pomyślałem że ryby nie wytrzymały podróży i padły. Co prawda stare pielęgnice wykazywały się pewna nadpobudliwością ale jakoś nie zwróciło to mojej większej uwagi. Kiedy wyławiałem truchełka z gąszczu wypłynęła jedna z nowych salivinek.
Przyjrzałem się .. miała na pokrywach skrzelowych ciemna plamkę…
Uzmysłowiłem sobie że dokupiłem 3 samce i samicę samce zostały zabite przez starsze samce, samica przeżyła . i dopiero teraz się zaczęło!!.
To co działo się przez następne kilka dni zweryfikowało moje opinie na temat temperamentu ryb.
Stare samce tłukły się permanentnie, z tym że to nie były przepychanki a krwawa rzeźnia.
Potrafiły sobie wyrywać fragmenty ciała !!!
Wkrótce z 5 samców miałem 4. Najmniejszy został zakatowany. Reszta bez przerwy się przeganiała i tłukła kiedy tylko zobaczyła konkurenta .
Oddałem jednego, najsłabszego samca koledze w piątek rano, wyjechałem na weekend . wieczorem zadzwonił żebym zabierał z powrotem swojego rekina bo na dzień dobry zatłukł samca zebry , zeżarł połowę samicy i oskubał prawie 20 centymetrowe sevrum . niestety wracałem w niedziele więc ryba została wywalona.
Po powrocie w akwarium pływała dobrana para( samiec ok 14 cm samica 5-6 cm) i dwa oskubane i ledwo żywe samce po 12 cm.
Samce oddałem, w akwa została para.
Dość szybko okazało się że samica nie bardzo ma chęc na przedłużenie gatunku a samiec i owszem z cała stanowczością się tego domagał.
I tu właśnie pojawia się rola kryjówek i odpowiedniej aranżacji zbiornika. Podstawa jest dużo kryjówek, i podzielenie akwarium na terytoria tak żeby ryby nie widziały się zwiększa to szanse samic na przeżycie kiedy nie chcą przystępować do tarła w przeciwnym wypadku samiec je zwyczajnie zabije.
Samica mimo dość obcesowego traktowania rosła i w końcu nastąpiło pierwsze tarło, ikrę złożyły na korzeniu w centralnej części zbiornika samica pilnowała ikry a samiec tłukł wszystko w zasięgu wzroku. ( w akwarium pływały jeszcze akary błękitne, kosiarki, zbrojniki, kiryśniki i zwinniki ogonopręgie.
Wszystkie dostawały łomot po równo , o ile ośmieliły się wpłynąć na terytorium salvini. Młode po kilku dniach zostały przeniesione do dołka , potem do kolejnego, rodzice chwytali w paszcze próbujące zwiedzać „ kijanki” i wypluwali z powrotem do dołka
jak zaczęły pływać to wśród „chmury” narybku unosiła się samica a dookoła pływał samiec i łypiąc złowrogo okiem ganiał wszystko.
Z miotu uchowało się kilka sztuk które oddałem wraz z rodzicami.
Kolejna próbę podjołem w dużym zbiorniku dedykowanym dla pielęgnic( 500 l 185 cm długości)
Z salvini pływały pielęgnice wielobrawne, perłowe, nikaraguańskie , oraz liposaurus multiradiatus i gibiceps.
Wszystkie ryby były większe od salvini( choć samiec miał około 18 cm)
W czasie tarła salvini wszystkie pozostałe ryby zajmowały szerokość 40-50 cm a na reszcie zbiornika królował „dresiarz”.
W towarzystwie 40 cm wielobarwnych, 30 cm perłowych i 22 cm nikaraguańskich potrafiły odchować młode!! Ta sztuka udawała się jeszcze nikaraguańskim. Perłowe i wielobarwne mimo składania ikry i wyprowadzenia larw nie uchowały młodych do samodzielności.
I tu jeszcze jedna „opowiastka”
Jako że miałem 3 samice i 1 samca wielobarwnej zamieniłem się z kolega samiec za samicę.
Dostałem samca 25-28 cm po kwarantannie wpuściłem go do zbiornika
Biedactwo nie wiedział kto „rządzi na ośce” po wpuszczeniu i aklimatyzacji byłem świadkiem „solówki” w okresie poprzedzającym kolejne tarło.
Wielobarwna o jakieś 12 cm większa nastroszyła się do samca salvini, akcja była krótka i treściwa, salvini uderzył wielobarwna w okolice skrzeli z odgłosem który było słychać w pokoju, wielobarwna „osunęła się na dno” byłem przekonany że po samcu, na szczęście doszedł do siebie ale w przyszłości w czasie tarła salvini starał się wkomponować w szybę na przeciwległym krańcu akwarium.
Poza okresem tarła salvini nie wykazywały większej agresji, standardowo puszyły się do współmieszkańców ale ci nauczeni doświadczeniami robili to jakoś bez specjalnego przekonania , a salvini ograniczały się do „pogonienia kota”… a mogły…..
Nawet mimo tego że ta kanalia ( samiec) ugryzł mnie w palec, kiedy gmerałem w okolicach gniazda, polecam tę rybę , naprawdę warto , to nic że ma temperament wkurzonego rosomaka to kolorystyka, i zachowania rekompensują to z nadwyżką.
- 2
Re: salvini
Piękny opis zjawiskowych ryb-
- może każdy opisze ryby które posiada




- 0
cierpliwość trzeba znaleźć głęboko w sobie
Re: salvini
ManiaPl, widzę że miałeś tam niezłą jazdę.
Jak rozumiem, obecnie nie masz nic z "agresorów" południowoamerykańskich?
Świetny opis, dzięki - jeśli masz odkopane jakieś zdjęcia to wrzucaj!
Jak rozumiem, obecnie nie masz nic z "agresorów" południowoamerykańskich?
Świetny opis, dzięki - jeśli masz odkopane jakieś zdjęcia to wrzucaj!
- 0

Re: salvini
thaz pisze:ManiaPl, widzę że miałeś tam niezłą jazdę.
Jak rozumiem, obecnie nie masz nic z "agresorów" południowoamerykańskich?
powiem tak, działo się srogo ,szczególnie w czasie tarła a to następowało prawie bez przerwy, zawsze któraś para coś tam knuła, ale ogólnie dorosłe ryby były leniwe, takie ciekawie ubarwione karpie

na tę chwile mam akwa bardziej dekoracyjne, nie ukrywam że pod presja zony , która stwierdziła że "nie chce zabójców tylko coś ładnego"
co nie zmienia moich sympatii i jeszcze powrócę do klimatów AC!!!
thaz pisze:Świetny opis, dzięki - jeśli masz odkopane jakieś zdjęcia to wrzucaj!
zdjęcia z cyfrówki mogę zapodać z analogu muszę zeskanować
- 0
Posty: 5
|Strona 1 z 1
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości