Katastrofa w akwarium

Miałam od już dobrych paru lat akwarium, małe (koło 40l), założone na ziemi, na tym średnio-drobne kamyki. W akwarium grzałka, filtr, trochę roślinek, które się dość bujnie rozwijały i obsada: bojownik, 2 ślimaki, parę krewetek i parę miedzików. Wszystko sobie spokojnie żyło już od jakiegoś czasu.
Wyjechałam na dwutygodniowy urlop, klucze dostał brat i nakaz karmienia ryb co parę dni. Był 3 razy, twierdzi, że wszystko było ok. Czwarty raz była jego żona i mówi, że trochę śmierdziało, ale nic więcej nie powiedziała.
Wróciłam do domu i zastałam taki widok jak na zdjęciu poniżej. Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałam. Woda prawie nie przezroczysta, wszędzie jakieś narośle, jakby pleśń? Nie wiem co to było. Rośliny pogniłe, takie rozciapkane, na każdej roślinie jakiś nalot, na powierzchni wody pływały jakieś naloty, które zbierały się w większe "grupki", krewetek już nie było (brat mówi, że jak był to leżały na boku, jakby zdechłe), reszta rybek albo rozłożona na "kawałki", albo "uwikłana" w te dziwne naloty. Przeżyły 2 ślimaki i bojownik. Widok masakryczny. Smród przeraźliwy. Filtr działał normalnie. W mieszkaniu temperatura normalna. Mój jedyny pomysł to to, że grzałka się zepsuła i zagrzała za mocno wodę - ale bałam się wsadzać tam palce, by sprawdzić jej temperaturę.
Wszystko wyrzuciłam do śmieci, łącznie z roślinami, podłożem, kamykami. Rybki na razie trzymam w wielkiej szklanej misce. Ale nie bardzo wiem, co z nimi zrobić.
Na akwarium pozostał nalot brązowo - biały i nie mogę go domyć wodą. Nie wiem jakie substancje do mycia mogę stosować. A boję się tak wlewać wody bez doczyszczenia, bo może jakieś bakterie / grzyby tam zostały i urządzę rybkom spowrotem to samo.
Jakieś pomysły, co się stało, i co teraz mogę zrobić?
Wyjechałam na dwutygodniowy urlop, klucze dostał brat i nakaz karmienia ryb co parę dni. Był 3 razy, twierdzi, że wszystko było ok. Czwarty raz była jego żona i mówi, że trochę śmierdziało, ale nic więcej nie powiedziała.
Wróciłam do domu i zastałam taki widok jak na zdjęciu poniżej. Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałam. Woda prawie nie przezroczysta, wszędzie jakieś narośle, jakby pleśń? Nie wiem co to było. Rośliny pogniłe, takie rozciapkane, na każdej roślinie jakiś nalot, na powierzchni wody pływały jakieś naloty, które zbierały się w większe "grupki", krewetek już nie było (brat mówi, że jak był to leżały na boku, jakby zdechłe), reszta rybek albo rozłożona na "kawałki", albo "uwikłana" w te dziwne naloty. Przeżyły 2 ślimaki i bojownik. Widok masakryczny. Smród przeraźliwy. Filtr działał normalnie. W mieszkaniu temperatura normalna. Mój jedyny pomysł to to, że grzałka się zepsuła i zagrzała za mocno wodę - ale bałam się wsadzać tam palce, by sprawdzić jej temperaturę.
Wszystko wyrzuciłam do śmieci, łącznie z roślinami, podłożem, kamykami. Rybki na razie trzymam w wielkiej szklanej misce. Ale nie bardzo wiem, co z nimi zrobić.
Na akwarium pozostał nalot brązowo - biały i nie mogę go domyć wodą. Nie wiem jakie substancje do mycia mogę stosować. A boję się tak wlewać wody bez doczyszczenia, bo może jakieś bakterie / grzyby tam zostały i urządzę rybkom spowrotem to samo.
Jakieś pomysły, co się stało, i co teraz mogę zrobić?