samoświadomość zakupu ryb

Ilu z Nas kupowało ryby znając tylko ich nazwę ( o ile choćby to wie) i mając o nich jedynie mgliste wyobrażenie? ( sam jestem w podobnej sytuacji, gdyż chcę już sfinalizować zakup Lophiobagrus sp. brevispinnis Shell).
Ilu stało się posiadaczami zwierzątek o których nie wiedziało nic?
Ilu je kupiło z li tylko przeświadczeniem, że się uda?
Dobrze, jeżeli o kupowanych rybach ma się choć podstawowe wiadomości "środowiskowe", luksik kiedy uzupełnia się jedynie obsadę do już posiadanych i funkcjonujących baniaczków np. biotopowych, jeszcze lepiej kiedy ma się już doświadczenie z rybami "podobnymi" - zajmującymi te same nisze i przypuszczalnie (na tym etapie wiedzy) żrące podobne lub te same papu.
Ale są sytuacje, kiedy "jeszcze ignorant w temacie" pragnie zakupić ryby "zupełnie mu obce".
Dobrze kiedy tylko chce, ale ma czas na przyswojenie podstawowej wiedzy o swoim wyborze ( i to rzeczywiście robi), kiedy może przynajmniej dostatecznie przygotować zarówno siebie jak i szkło ( zaaranżować wystrój, ewentualnie uzupełnić lub zmodyfikować technikalia, przygotować się do prawidłowego żywienia) i dopiero z takim bagażem wiedzy finalizuje zakup.
Gorzej a właściwie bardzo źle, jeżeli impuls zakupu jest tak silny (tu jakąś nadzieję daje, jeżeli przyświeca mu "dobra wiara" ), że ryby zostały kupione, a przeznaczone im miejsce egzystencji nie spełnia prawidłowych lub choćby podstawowych warunków do ich chowu, a pseudochodowca ma się dopiero na nich uczyć ( jedynie wyrażając mglistą chęć zadawania pytań).
Jak należy traktować i odbierać taką osobę ( nie zawsze przecież są to tylko mitomanckie mrzonki artykułowane bez innych (niż zaczepne) celów). Zdania (kolejność nie przypadkowa): "kupiłem ładne rybki", "kasa nie gra roli, bo moja", "jak zdechną kupię następne" -> czy taka, z zaznaczeniem, że jest dorosłą i w pełni świadomą, osoba zasługuje na to by nadal "bawić" się akwariami, bo akwarystą zdecydowanie nie jest.
Ilu stało się posiadaczami zwierzątek o których nie wiedziało nic?
Ilu je kupiło z li tylko przeświadczeniem, że się uda?
Dobrze, jeżeli o kupowanych rybach ma się choć podstawowe wiadomości "środowiskowe", luksik kiedy uzupełnia się jedynie obsadę do już posiadanych i funkcjonujących baniaczków np. biotopowych, jeszcze lepiej kiedy ma się już doświadczenie z rybami "podobnymi" - zajmującymi te same nisze i przypuszczalnie (na tym etapie wiedzy) żrące podobne lub te same papu.
Ale są sytuacje, kiedy "jeszcze ignorant w temacie" pragnie zakupić ryby "zupełnie mu obce".
Dobrze kiedy tylko chce, ale ma czas na przyswojenie podstawowej wiedzy o swoim wyborze ( i to rzeczywiście robi), kiedy może przynajmniej dostatecznie przygotować zarówno siebie jak i szkło ( zaaranżować wystrój, ewentualnie uzupełnić lub zmodyfikować technikalia, przygotować się do prawidłowego żywienia) i dopiero z takim bagażem wiedzy finalizuje zakup.
Gorzej a właściwie bardzo źle, jeżeli impuls zakupu jest tak silny (tu jakąś nadzieję daje, jeżeli przyświeca mu "dobra wiara" ), że ryby zostały kupione, a przeznaczone im miejsce egzystencji nie spełnia prawidłowych lub choćby podstawowych warunków do ich chowu, a pseudochodowca ma się dopiero na nich uczyć ( jedynie wyrażając mglistą chęć zadawania pytań).
Jak należy traktować i odbierać taką osobę ( nie zawsze przecież są to tylko mitomanckie mrzonki artykułowane bez innych (niż zaczepne) celów). Zdania (kolejność nie przypadkowa): "kupiłem ładne rybki", "kasa nie gra roli, bo moja", "jak zdechną kupię następne" -> czy taka, z zaznaczeniem, że jest dorosłą i w pełni świadomą, osoba zasługuje na to by nadal "bawić" się akwariami, bo akwarystą zdecydowanie nie jest.